W penegirykach o poprzednim Prezydencie RP można wyczytać jaki był miły, wrażliwy, dowcipny, patriotyczny, a że nie znał się na ekonomii, ani stosunkach międzynarodowych, a że nie umiał po angielsku, to detale, rzeczy niewarte nawet wzmianki.
Ciekawe, jakby we wspomnienich o mnie napisali, że byłem wspaniałym fizykiem, tylko nie odróżniałem elektronu od protonu.
Albo, jakby napisali o profesorze Relidze, że to był wspaniały lekarz, tylko serce myliło Mu się z wątrobą.
Mam już szczerze dosyć dyletantów na wysokich stanowiskach w Polsce i dlatego proponuję, aby głosować nie tak, jak każe Radio Maryja, tylko zrobić sobie rachunek sumienia, który z Kandydatów jest naprawdę najlepszy.
Ja zrobię taką punktację:
1) znajomość makroekonomii: punktów 0-5
2) znajomość mikroekonomii: punktów 0-3
3) doświadczenie w pracy w rządzie: 0-5
4) doświadczenie w pracy w biznesie: 0-5
5) znajomość angielskiego: 0-5
Za każdą głupią wypowiedź, którą pamiętamy, możemy odjąć 5 punktów. Jeżeli nie pamiętamy, to nie bylo to nic ważnego.
Za niebezpieczeństwo głosowania pod dyktando PiS (i innej opozycji) możemy odjąć 10 punktów.
Za niebezpieczeństwo głosowania pod dyktando PO (lub innej partii rządzącej) możemy odjąć 5 punktów.
Policzmy punkty, i... czym prędzej prześlijmy poparcie Andrzejowi Olechowskiemu, żeby zebrał 100 tysięcy podpisów do 6 maja.